W sierpniu 2025 roku, przeglądając jeden z popularnych polskich portali technologicznych, natknąłem się na artykuł, w którym skrót „m.in.” – czyli „między innymi” – został automatycznie przekształcony w aktywny link prowadzący do… domeny
1 | .in |
Tak, tej samej, która należy do Indii. Klikając, trafiamy na pustą stronę lub błąd 404. Ale to nie jest tylko zabawna anegdota – to sygnał, że coś poszło nie tak w procesie redakcyjnym. I że być może nikt tego tekstu nie przeczytał przed publikacją.
Skrót m.in. jako lingwistyczna anomalia
Zacznijmy od samego skrótu. „m.in.” to jeden z najczęściej używanych skrótów w języku polskim. Oznacza „między innymi” i występuje w tekstach informacyjnych, naukowych, publicystycznych. Co ciekawe, kończy się dokładnie tak samo jak domena krajowa Indii
1 | .in |
To czyni go absolutnym wyjątkiem w skali globalnej: nie istnieje drugi tak powszechny skrót językowy, który przypadkiem pokrywa się z rozszerzeniem domeny internetowej i jednocześnie jest używany w codziennej komunikacji.
To właśnie ta zbieżność sprawia, że edytory tekstu – zwłaszcza te wspomagane przez AI – mogą błędnie interpretować „m.in.” jako potencjalny link. I tu zaczyna się problem.
Copilot, edytory AI i automatyczne linkowanie
W środowisku marketingu internetowego coraz częściej korzysta się z edytorów wspomaganych przez sztuczną inteligencję. Jednym z najpopularniejszych narzędzi jest Copilot – edytor AI stworzony przez Microsoft, który potrafi generować, redagować i formatować teksty. W niektórych przypadkach Copilot automatycznie zamienia skrót „m.in.” na aktywny link prowadzący do domeny .in. To nie jest błąd kodu – to efekt działania algorytmu, który rozpoznaje wzorce i próbuje „pomóc” użytkownikowi, tworząc linki tam, gdzie ich nie potrzeba.
Możliwe, że inne edytory – niekoniecznie AI – również stosują podobne mechanizmy. Ale to właśnie Copilot, ze względu na swoją popularność i integrację z dużymi platformami, może być źródłem masowego występowania tego zjawiska.
Dowód w backlinkach: ponad 14 tysięcy domen
Jeśli ktoś sądzi, że to incydentalny błąd, wystarczy zajrzeć do narzędzi SEO. Według danych z Ahrefs, domena .in – a konkretnie adres m.in – posiada obecnie ponad 14 tysięcy domen linkujących do niej. To nie są linki celowe. To efekt automatycznego linkowania skrótu „m.in.” w tysiącach artykułów, blogów, publikacji – często na dużych portalach, które korzystają z AI do generowania treści i nie weryfikują ich przed publikacją.
To zjawisko pokazuje, że nawet największe serwisy mogą bezrefleksyjnie publikować teksty wygenerowane przez AI, bez redakcyjnej korekty. A przecież to właśnie redakcja powinna być ostatnią linią obrony przed błędami, które mogą wpływać na wiarygodność treści i SEO.
Preprinty
W artykule opublikowanym przez Spider’s Web w sierpniu 2025 roku czytamy: „Preprinty, które miały być symbolem otwartości, stają się dziś polem walki z dezinformacją generowaną przez algorytmy”. Choć tekst dotyczy nauki, jego przesłanie można odnieść do całego internetu. Automatyzacja treści bez kontroli prowadzi do chaosu informacyjnego. Takim ciekawym Preprintem jest „Jako model językowy…”. Częst ozostawiany jest w tekstach na stronach internetowych.
Z kolei ekspert ds. SEO z Traffic Peaks, cytowany przez Interię, zauważa: „Sytuacja wygląda zgoła inaczej, gdy zostawiamy wolną wolę modelowi językowemu, który wygeneruje treść według własnego 'widzimisię’. Wtedy […] dochodzimy do wniosku, że często powtarza się konkretny wzorzec i tok myślenia sztucznej inteligencji”. To właśnie ten wzorzec – brak korekty, powtarzalność, automatyczne linkowanie – widzimy dziś na wielu portalach.
Oto lista zwrotów, które mogą świadczyć (nie muszą) o pochodzeniu treści od AI:
1. Zwroty związane z ograniczeniami modelu
- „Jako model językowy…”
- „Nie mogę udzielać porad prawnych/medycznych…”
- „Nie posiadam zdolności do…”
- „Nie mam dostępu do aktualnych danych…”
- „Nie mogę weryfikować faktów w czasie rzeczywistym…”
2. Zwroty defensywne / wyjaśniające
- „Nie mogę wypowiadać się na temat opinii…”
- „Moje odpowiedzi są generowane na podstawie dostępnych danych…”
- „Nie powinno się traktować tego jako poradę profesjonalną…”
- „Jestem modelem językowym stworzonym przez…”
(nie)Mały alarm!
Dla osób związanych z marketingiem internetowym to sygnał alarmowy. Treści generowane przez AI mogą być szybkie i tanie, ale bez redakcyjnej kontroli stają się ryzykowne. Błędy takie jak linkowanie „m.in.” do domeny
1 | .in |
nie tylko psują UX, ale mogą też wpływać na SEO, reputację marki i wiarygodność publikacji.
Warto więc nie tylko korzystać z AI, ale też rozumieć jej ograniczenia. Redakcja, korekta, świadome formatowanie – to nadal niezbędne elementy procesu publikacji.
1 | m.in |
, wystarczy wpisać ten adres w narzędziu Ahrefs i zobaczyć skalę zjawiska. To nie jest błąd jednostkowy – to efekt systemowego braku redakcji. Problem dotyka naprawdę dużej ilości różnych stron internetowych.
Komentarze