Wyłącznie indeksowania dotknęło obok SEOwców również właścicieli stron, którzy mniejszymi lub większymi możliwościami sami dbają o swoją stronę. Tak, to ciąg dalszy ograniczenia możliwości „ręcznego” indeksowania stron!
Czy pamiętasz jak wcześniej wyglądało zgłaszanie stron do indeksowania?
Historia zmian Google AddUrl
Do roku 2018 otwarta była możliwość zgłaszania stron przez prosty formularz dostępny ze starego Search Console. Co bardzo interesujące i przydatne, możliwość zgłaszania stron dotyczyła to nie tylko własnych stron, można było zgłosić do indeksacji dowolną, niezweryfikowaną na swoim koncie stronę. Oczywiście służyło to spamerom do indeksacji różnej jakości linków, często tych wykraczających poza zwykły spam. A jak było z limitami? Do lutego 2018 obowiązywał limit tygodniowy 50 adresów (formalnie, bo w praktyce można było zgłosić nawet 60-70 adresów) na konto. Od lutego 2018 Google wprowadziło limit dzienny: 10 adresów (źródło: Google AddUrl – zmiana limitów). Jak się okazało, był to dopiero początek limitowania narzędzia do zgłaszania stron…
W takiej formie Google AddUrl funkcjonowało do 28 marca 2019 roku (z limitem 10 adresów dziennie per konto). dniem 28 marca 2019 roku usługa została całkowicie wyłączona, a Google zaprosił do skorzystania z funkcji w nowej Search Consoli:
Jakie zmiany zostały wprowadzone? Jak można się domyślić, pierwsza i najważniejsza: brak możliwości zgłaszania obcych adresów stron. Możliwe jest zgłaszanie tylko adresów zweryfikowanych w Google Search Console.
Zgłaszanie adresów w starej Search Consoli działało bardzo szybko (kilka sekund i adres był przyjęty). Nowa funkcja działa w ten sposób:
Spowolnienie działania funkcji to wielki krok do tyłu – niestety. A co z limitami? Ciężko powiedzieć, ale im więcej zgłaszasz podstron, tym dłużej może trwać „sprawdzanie, czy URL może być zindeksowany”.
Przyszedł wrzesień 2020 i funkcja zgłaszania adresów URL zaczęła działać bardzo słabo (były bardzo duże problemy z indeksacją mimo przyjęcia strony przez formularz sprawdzania), coś wyraźnie się zmieniło mimo braku informacji ze strony Google. Przyszedł 4 październik 2020 i oficjalne potwierdzenie:
W (nie)udolnym tłumaczeniu:
Prośby o indeksację przez Sprawdzenie adresu URL zostało wyłączone z powodu wprowadzania technicznych zmian. Przypuszczamy ponowne włączenie w nadchodzących tygodniach. Tak czy siak, Google ciągnie dalej wyszukiwanie i indeksowanie treści regularnymi metodami tak jak jest pokazane tu (i tu aktywny link, gdzie jest inforamcja o mapach witryn, robotach indeksujących, odsyłaczach).
Na Twetterze można przeczytać o zmianach infrastruktury:
Dziś mija 3 tydzień, opcji ani widać, ani słychać:
Pesymistycznie o AddUrl
Od ponad dwóch lat Google ucina nam możliwość ręcznego zgłaszania stron. We wrześniu 2020 funkcja AddUrl wyraźnie się popsuła (a może została wyłączona), a dopiero po protestach internautów Google przyznaje problemy z indeksacją tą metodą i daje oficjalny komunikat o wyłączeniu funkcji (formularz zgłaszania również staje się nieaktywny). Ale żeby nie rozwścieczać tłumu, Google podaje informację jedynie o tymczasowym wyłączeniu funkcji podając lakonicznie „Przypuszczamy ponowne włączenie w nadchodzących tygodniach.„. Można to naprawdę szeroko interpretować, zresztą do takich komunikatów Google zdążył nas przyzwyczaić: o ile, może, jeśli, przypuszczamy, w niedalekiej przyszłości, w nadchodzących tygodniach…
To już koniec! Teraz Google będzie samo decydowało co i kiedy skanować. Najpierw funkcja się popsuła, później została wyłączona, później dano informację o tym, że kiedyś będzie włączona. Pojawiły się wtedy spore lamenty na oficjalnej informacji na Twitterze: https://twitter.com/googlewmc/status/1316463867296395268
Lamenty ustaną, o funkcji AddUrl wszyscy zdążą zapomnieć, a potomni będą mogli sobie przeczytać ten historyczny wpis. Żyć trzeba dalej. Człowiek nie świnia, do wszystkiego się przyzwyczai.
Bardziej optymistycznie o AddUrl
AddUrl zostanie włączone, jednak Google nieco namiesza: nałoży spore limity, opóźni jeszcze bardziej działanie formularza, nie będzie chciał indeksować stron idących po przekierowaniach 301.
Niestety, Google coraz bardziej zapędza się w odbieranie możliwości wpływu na SEO i nie tylko. Dobrze wiedzą o tym ludzie pracujący z Google Ads, gdzie na rzecz automatyzacji, możliwość kontrolowania kampanii jest pomniejszana (np. mniejsza liczba fraz w raportach wyszukiwanych haseł).
To jak teraz indexować linki z profili?
Linki z profili możesz indeksować na przykład za pomocą tych serwisów:
– https://addurl.i4a.pl
– https://indeksowanie.i4a.pl
Trzeba przyznać, że coraz trudniej zaindeksować daną podstronę. Kiedyś wystarczyło puścić posta na Twitterze i w ciągu godziny podstrona trafiała do indeksu wyszukiwarki.
Opcję indeksacji w GSC mogliby przywrócić była bardzo przydatna i aktualnie utrudnia prace wielu osobom a sprawa ciągnie się już ponad rok!
AddUrl działa ale czy skutecznie bo nałożeniu tylu „spowalniaczy”? Ja osobiście nie bardzo mam ochotę z tego nawet korzystać. Co do indeksowania linków z profili to ja polecam https://indeksowanie.i4a.pl
Trzeba przyznać, że ostatnimi czasy coraz trudniej jest dodać do indeksu wyszukiwarki konkretne podstrony – w szczególności przy serwisach do których nie prowadzi za dużo linków i które rzadko są odwiedzane przez roboty wyszukiwarki. Google ogólnie w ostatnim czasie ma problemy przy indeksowaniu jak i wyindeksowywaniu podstron 😉
Indeksacja jest niestety coraz trudniejsza. Trzeba się trochę narobić. Jeszcze niedawno wystarczyło napisać posta czy tweeta i wysoce prawdopodobnym było, że w krótkim czasie dana strona pojawi się w indeksie wyszukiwarki.