Przechwytywanie domen – cwaniactwo czy zwykły biznes?

  • 4 marca, 2025

Rynek domen internetowych to fascynujące pole działania – dynamiczny, pełen możliwości, ale i zawiłości, które mogą zaskoczyć nawet doświadczonych użytkowników. Domena internetowa, choć często bagatelizowana, to przecież nasza wirtualna wizytówka, klucz do wizerunku w sieci. Jednakże, co się dzieje, kiedy ktoś nagle traci domenę, którą uważał za swoją? Oto historia o domenie, emocjach, negocjacjach i… kilku ważnych lekcjach na przyszłość.

Historia pewnej domeny

Właśnie zakończyłem dość nietypową korespondencję. Wszystko zaczęło się od standardowej sytuacji na rynku domen – wykupiłem wygasłą domenę. To dla mnie zwyczajna transakcja, bo monitoruję rynek za pomocą specjalistycznych narzędzi, które informują mnie o tym, kiedy interesująca mnie domena jest wolna. Kiedy poprzedni „właściciel” nie przedłuży domeny na czas, taka domena trafia na rynek, a ja mam możliwość jej przechwycenia.

Słowo właściciel celowo umieściłem w cudzysłowie, gdyż rejestrując domenę stajemy się jej abonentem, kupujemy prawo do dysponowania domeną na opłacony z góry czas, ale nie stajemy się jej właścicielem. Rejestrując domenę nie zawieramy umowy kupna, lecz dzierżawy na określony czas.

Wydawałoby się, że sprawa jest prosta. Jednak wkrótce po zakupie domeny otrzymałem maila, który wywołał lawinę emocji. Nadawca przedstawiał się jako właściciel domeny i zarzucał mi, że „cwanym sposobem” przejąłem jego internetowy adres „sprzed nosa”. W dalszej korespondencji pojawiły się słowa o „kruczku prawnym”, „nieetycznym zarabianiu pieniędzy” i propozycja odkupu domeny za niewielkie pieniądze. Czy rzeczywiście domena była „jego”? Nie miałem pewności. Ale jedno było jasne – zostałem zmieszany z błotem, co totalnie zniechęciło mnie do dalszych negocjacji.

Domena: towar jak każdy inny

Na rynku domen obowiązują jasne zasady – jeśli domena nie zostanie przedłużona przez jej właściciela, staje się dostępna do przechwycenia przez kogokolwiek. Tak właśnie stało się w tym przypadku. Poprzedni właściciel z jakiegoś powodu nie przedłużył domeny. Po 30 dniach od wygaśnięcia została usunięta z rejestru i stała się wolna. Zarejestrowałem ją wtedy w pełni legalnie.

Z perspektywy biznesowej przechwycenie domeny nie różni się niczym od zakupu towaru w sklepie. Domena to zasób, który, jak każdy inny, podlega regułom popytu i podaży. Jeśli ktoś nie płaci za przedłużenie, domena trafia na rynek i staje się dostępna dla innych. Pytanie, czy ktoś zapłacił za jej odnowienie, jest kluczowe. Brak opłaty? Domena przepada. Jeśli ja za rok przegapię opłacenie domeny, to mogę mieć pretensje tylko do siebie.

Oczywiście mogą tutaj zaistnieć pewne wyjątki związane z prawem do rejestracji konkretnych nazw domen:

  • naruszenie prawa do znaku towarowego
  • naruszenie praw autorskich
  • nieprzestrzeganie zasad rejestratora domen

Inne wyjątki mogą zaistnieć dopiero po powstaniu treści na domenie:

  • działanie w złej wierze
  • naruszenie dóbr osobistych
  • naruszenie zasad uczciwej konkurencji
  • podszywanie się i oszustwo

Ale prawo jest prawem, a ja prawnikiem nie jestem i być nie chcę. Tylko sygnalizuję, że czasem przejęcie domeny po kimś może spowodować pewne konsekwencje prawne.

Negocjacje i emocje

Negocjacje w sprawie odkupu domeny szybko nabrały emocjonalnego charakteru. Nadawca maila był przekonany, że nikt inny nie będzie chciał tej domeny. Sugerował, że domena nie ma wartości, a ja cwaniacko chcę zarobić na czymś, co dla nikogo innego nie ma znaczenia. W dalszej korespondencji padły jeszcze słowa o nieetycznym zarabianiu i próbie podkradania.

Czy domena rzeczywiście nie miała wartości? Z biznesowego punktu wartość domeny nie zależy tylko od nazwy, ale również od unikalności, kategorii, popytu, wieku, historii… no i SEO. Wartość rynkowa domeny zależy od wielu czynników – i to abonent domeny decyduje, czy i za ile chce ją sprzedać. Pieniądze, które proponował nadawca maila, zdecydowanie nie pokrywało moich kosztów związanych z przechwyceniem domeny. Mnie interesowała przyziemna kwota, dosłownie kilkaset złotych.

Czego uczy ta historia?

Przypadek ten może być świetną lekcją dla każdego, kto posiada domenę internetową – zarówno dla małych firm, jak i większych podmiotów. Oto kilka wniosków, które spisałem z zaistniałej sytuacji:

Przedłużaj domeny na czas
Jeśli zależy Ci na domenie, przedłuż ją, zanim wygaśnie. Każda domena ma okres karencji (w przypadku domen .pl to zazwyczaj 30 dni), ale po jego upływie domena trafia na rynek i może zostać zarejestrowana przez kogoś innego. Oszczędzanie kilkudziesięciu złotych może skończyć się utratą ważnego adresu internetowego. Dobre domeny po uwolnieniu są rejestrowane w mgnieniu oka.

Zarejestruj znak towarowy

Zarejestrowanie słownego znaku towarowego na nazwę domeny może ułatwić odzyskanie domeny w przypadku jej przejęcia (ale nie daje to gwarancji odzyskania). Zarejestrowanie znaku towarowego na domenę może być bardzo trudne, warto więc wtedy poradzić się prawnika w kwestii doboru odpowiedniej nazwy tak, by chroniła również domenę.

Bądź świadomy wartości swojej domeny
Nawet jeśli wydaje Ci się, że Twoja domena nie ma dużej wartości, pamiętaj, że na rynku domen mogą istnieć osoby zainteresowane jej kupnem. Warto być świadomym jej potencjalnej wartości rynkowej.

Negocjuj z szacunkiem
Negocjacje to naturalny element biznesu, ale emocje wprowadzają niepotrzebne napięcia. Atakowanie drugiej strony, oskarżenia o cwaniactwo, złodziejstwo czy nieetyczne zarabianie mogą skutkować tym, że negocjacje się zakończą, zanim się rozpoczną.

Technologia to przyszłość rynku domen
Przechwytywanie domen to nie kwestia kruczków prawnych, lecz umiejętne wykorzystanie technologii. Współczesny rynek domen opiera się na szybkości działania i precyzji. Jeśli nie zadbasz o swoją domenę na czas, ktoś inny to zrobi – prawdopodobnie legalnie i za bezcen.

Sprawdzaj, z kim negocjujesz
Warto upewnić się, czy osoba, z którą prowadzisz negocjacje, rzeczywiście jest byłym właścicielem domeny. W przypadku tego maila nie miałem możliwości zweryfikowania tożsamości nadawcy, co zawsze jest pewnym ryzykiem.

Inne ciekawe przypadki negocjacji

  1. Negocjacja z prawnikiem – negocjacje dotyczące sprzedaży domeny z nazwiskiem adwokata w nazwie przebiegły profesjonalnie i skutecznie. Jako sprzedający zarejestrowałem domenę po jej uwolnieniu.  Kupujący przedstawił propozycję odkupienia za kwotę kilkuset złotych. Kupujący, będący adwokatem i wieloletnim użytkownikiem tej domeny, uzasadnił swoje zainteresowanie jej odzyskaniem, podkreślając, że ze względu na charakter jego profesji oraz nazwę, nikt inny nie będzie nią zainteresowany. Po krótkiej wymianie wiadomości zaakceptowałem ofertę, a transakcja została szybko i bezproblemowo sfinalizowana. Dodatkowo przekazałem kupującemu wskazówki dotyczące zabezpieczenia domeny na przyszłość, aby uniknąć podobnych sytuacji w kolejnych latach. Całość przebiegła w sposób profesjonalny i z poszanowaniem interesów obu stron.
  2. Negocjacja z fundacją charytatywną – negocjacje dotyczące przekazania domeny fundacji zaopatrujących potrzebujących w komputery przebiegły w sposób profesjonalny, a jednocześnie z dużą dozą empatii i zrozumienia dla sytuacji drugiej strony. Jako nowy właściciel domeny otrzymałem wiadomość od przedstawiciela akcji charytatywnej, który wyjaśnił, że domena została przypadkowo utracona z powodu trudności finansowych i poprosił o jej zwrot. Doceniając wartość ich działalności, wyraziłem gotowość do przekazania domeny, pod warunkiem dostarczenia dowodu autoryzacyjnego. Po otrzymaniu potwierdzenia tożsamości nie tylko zleciłem przeniesienie domeny, ale również zaoferowałem dodatkowe wsparcie w postaci pakietów SEO, aby pomóc w dalszym rozwoju inicjatywy. Cały proces przebiegł sprawnie, a rozmowa zakończyła się w pozytywnej atmosferze, z propozycją dalszej współpracy i promocji naszej marki przez akcję charytatywną.
  3. Negocjacje dotyczące przekazania domeny jednego z browarów przebiegły w sposób rzeczowy i profesjonalny, mimo początkowo ostrego tonu wiadomości od właściciela znaku towarowego. Po otrzymaniu informacji o rejestracji znaku w Urzędzie Patentowym RP oraz zarzutach dotyczących rzekomego „podstępnego zaboru” domeny, odpowiedziałem spokojnie i merytorycznie, wyjaśniając, że rejestracja domeny była wynikiem jej wcześniejszego wygaśnięcia i została przeprowadzona w dobrej wierze, bez zamiaru naruszenia czyichkolwiek praw. Podkreśliłem również, że jestem otwarty na przekazanie domeny rzeczywistemu właścicielowi znaku, ale oczekuję potwierdzenia tożsamości osoby zgłaszającej roszczenie, aby uniknąć przypadkowego przekazania domeny osobie nieuprawnionej. Po dalszej wymianie wiadomości, w której uzyskałem informacje o rejestracji spółki w KRS, podjąłem decyzję o przekazaniu domeny, zaznaczając jednocześnie, że ochrona znaku słowno-graficznego nie zawsze oznacza pełne prawa do nazwy domeny. Cała sprawa zakończyła się szybkim i bezproblemowym przekazaniem domeny, z moją sugestią, aby spółka zadbała o terminowe odnawianie domeny w przyszłości.

Podsumowanie

Rynek domen to specyficzna przestrzeń, w której prawo i technologia odgrywają kluczową rolę. Z tych historii płynie jednak ważna lekcja: warto zadbać o swoją domenę i przestrzegać terminów jej przedłużenia. Negocjując, pamiętajmy, że emocje i oskarżenia nie pomagają – biznes opiera się na faktach, a nie na subiektywnych odczuciach.

Cokolwiek myślisz o cwaniackich ruchach, zawsze lepiej działać profesjonalnie, wykorzystując dostępne narzędzia, i traktować domeny jak wartościowe zasoby, które mogą przynieść realne korzyści – zarówno finansowe, jak i wizerunkowe.

Title
Caption
File name
Size
Alignment
Link to
  Open new windows
  Rel nofollow