To kontynuacja testu edytora ułatwiającego pisanie tekstów pod SEO. W poprzednim wpisie edytor testowany był na giełdzie GoodContent. Tym razem nie obejdzie się bez porównań obu giełd tekstów.
Co od razu bardzo spodobało mi się w TextBookers, to odgórny podział zleceń na typy wpisów (między innymi precle, teksty zapleczowe, teksty tematyczne, opisy do katalogów, teksty specjalistyczne) i kategorie tematyczne. Od typu tekstu uzależniona jest oczywiście stawka (dodatkowo stawka zależy od oceny danego copywritera w obrębie tekstów danego typu). W GoodContent nie ma takiego podziału (ani na typy tekstów, ani na kategorie tematyczne) i robi się tam misz-masz – copywriter sporo czasu musi spędzić na wybraniu odpowiedniego rodzaju tekstu dla siebie (czytając opisy zleceń). W TextBookers jest to ułatwione, bardzo szybko można znaleźć odpowiednie zlecenie. Tu duży plus na konto TextBookers.
Przechodzimy do realizacji zleceń
Skupiam się praktycznie na samych opisach do katalogów (poza jednym wyjątkiem tekstu preclowego), wyszukanie zleceń jest proste i szybkie. Opisy do katalogów za pomocą edytora ogranicza się do wyboru szablonu o odpowiedniej długości i około 60 sekund pisania. Efekt jest szybki:
Oprócz tego 2 zlecenia zostały odrzucone (o tym za moment), a jedno oczekuje jeszcze na sprawdzenie przez zlecającego.
Zaakceptowane teksty dostały świetne oceny:
W sumie jest napisanych 9 tekstów, stworzenie ich zajęło około 15 minut. Zarobek z nich prawie 7 złotych (jeszcze jeden oczekuje, o wartości jednej złotówki). Wynik jest więc dobry.
Odrzucenia tekstów
Nie obyło się bez odrzuceń tekstów, moim zdaniem z winy zlecających.
Pierwsze odrzucenie dotyczyło tekstu preclowego. Zlecający odrzucił do poprawki tekst, podając za przyczynę za dużą ilość wykrzykników i reklamowy charakter tekstu. Nie oszukujmy się, zleceniodawca powinien zapłacić więcej niż za tekst preclowy, jeśli wymaga tekstu zapleczowego lub tematycznego. A, że tekst był o hostingu… trochę znam się na temacie i tekst naprawdę dobry (wykorzystam na swoje zaplecze). Zleceniodawca po tekście zapleczowym nie powinien zbyt dużo wymagać, oto opis z TextBookers:
Tak więc: panie, nie tędy droga
Drugie odrzucenie (do poprawy) dotyczyło zlecenia na opisy do katalogów. Taki powód został podany przez zlecającego:
Opis do katalogu to nie treść do sklepu internetowego, za takie treści trzeba zapłacić więcej niż złotówkę. Panie, daj pan spokój
Oba odrzucenia to moim zdaniem próba wyłudzenia lepszych jakościowo tekstów niż zamówione. Zlecający liczą, że copywriter poprawi tekst, skoro już się naprodukował – i niestety w wielu przypadkach doczekają się lepszego tekstu.
W TextBookers przy odrzucaniu tekstu zleceniodawca pisze co mu się nie podoba i kieruje tekst do poprawy. Wygląda na to, że w GoodContent odrzucając tekst zleceniodawca nie ma wymogu podawania powodu odrzucenia – może z to zrobić nawet dla zabawy. TextBookers w algorytmie odrzucania tekstów ma przewagę nad GoodContent? Ciężko powiedzieć, bo z jednej strony warto dać możliwość poprawienia tekstu, ale z drugiej strony zleceniodawca może taki fakt wykorzystać do wyłudzania lepszych jakościowo tekstów od zamówionych. Oczywiście piszę to z perspektywy copywritera, nie wiem dokładnie jak to wygląda w obu tych serwisach od strony zlecającego.
Jedno jest pewne – po odrzuceniu tekstu copywriter zostaje bez wynagrodzenia za swoją pracę. Czy giełdy tekstów typu TextBookers czy GoodContent mogą coś z tym zrobić? Oczywiście!
Moderacja zleceń i odrzutów
Łatwo się pisze, ale moderacja zleceń i odrzutów dla giełd tekstów byłoby sporym obciążeniem. Na pewno podniosłoby to mocno jakość giełd tekstów, bo faktycznie zleceniodawcy robią czasem pod górkę copywriterom. Żeby nie było, nie piszę, że copywriterzy są święci.
Ale zamiast moderowania zleceń i odrzutów wystarczy dodać funkcję „zgłoś” dla copywriterów – zarówno przy zleceniach jak i poprawkach. W tym momencie wygląda to tak, że zlecający może wszystko, a copywriter nie ma zbyt wielu możliwości reagowania na nieprawidłowe działania zlecających.
A może sprzedawać odrzuty?
Gdyby ktoś skupował odrzucane teksty, to przynajmniej większa część pracy mogłaby być copywriterowi wynagrodzona. Taki właśnie sensowny pomysł padł podczas dyskusji na forum PiO:
I to bardzo dobry pomysł, takie teksty chętnie ludzie kupią i wykorzystają choćby pod SWLe i zaplecza. Copywriterzy nie będą uzależnieni od zlecających chcących żerować na ich pracy. Jak to rozwiązać, by zyskać – to już sprawa dla giełd tekstów. Moim zdaniem sprawa warta rozważenia.
Podsumowanie
Zarówno na GoodContent jak i w TextBookers znaleźć można normalnych zleceniodawców, którzy nie wybrzydzają. Niestety są też tacy, którzy za złotówkę chcą dostać piękny tekst produktowy, czy reklamowy.
Za pomocą mojego edytora można pisać teksty o wiele szybciej i łatwiej – nie męcząc się przy tym za bardzo. Wygląda na to, że odrzucenia to nie efekt użycia edytora, w wielu przypadkach to efekt złej woli zlecających – na forach (np. na PiO) jest wiele narzekań copywriterów na zlecających – mają zbyt duże wymagania w porównaniu do płatności.
Rozwiązanie mojego edytora nie jest jeszcze idealne, wymaga poprawek i rozbudowania bazy. Ale już dziś może służyć do pisania tekstów – choćby do katalogów czy na strony zapleczowe.
O edytorze pisałem w tych tekstach:
- Nowy edytor copywritera w akcji [WIDEO]
- Z Tym Edytorem Napiszesz Tekst Nawet 10x Szybciej!
- Półautomatyczny Copywriter – testy edytora na giełdzie GoodContent
Miał być max do końca września i coś się nie udało? 🙂 Kiedy możemy liczyć na udostępnienie tego cuda?
Edytor wymaga jeszcze kilku większych i mniejszych zmian. Przede wszystkim jest obecnie za mało szablonów – są dziesiątki, a powinny być setki, a może tysiące. Do tego jeszcze rozbudowa bazy. A na koniec jeszcze usprawnienie pisania bez szablonów. Czyli trochę pracy niestety jeszcze jest. Z czasem wydania narzędzia jak zwykle się przeliczyłem.
„Oba odrzucenia to moim zdaniem próba wyłudzenia lepszych jakościowo tekstów niż zamówione. ”
A używanie generatora to próba oszukania zlecającego…
Dlaczego próba oszukania?